Justyna Mędrala. Maszyna była pod takim wrażeniem, że sama na siebie spadła

28.01.2017 – 11.06.2017

Wpierw wzniecamy tumany kurzu,

a teraz uskarżamy się, że nie widzimy.

George Berkeley

W centrum refleksji artystki znalazł się oniryczny wehikuł, znany tylko jej i tylko trochę. Ujawnione w śnie istnienie wehikułu jest uporczywe i determinuje do działania, konkretnie do pracy nad własną pamięcią, którą Justyna Mędrala rozgrzebuje w trakcie artystycznego kształtowania materii. Niestety wspomnienie objawienia z każdym dniem jest coraz mniej wyraźne, model maszyny nieostry, przesłonięty i filtrowany przez obrazy nabyte w następujących po sobie dniach życia.

Sen podlega kolejnym etapom zapominania. Dawne wyobrażenia w trakcie pracy ustąpiły miejsca nowym. Rozpamiętywanie przedmiotu, który zdawał się rzeczywistym, a tak naprawdę idei wyobrażonej tylko raz i przez chwilę, stało się pochłaniającą pracą przekształcającą się w oderwaną od swojego źródła osobną historię. Wychodząc od pragmatycznej potrzeby zdobywania wiedzy, artystka kontynuowała poszukiwania i rozwijała opowieść. Ta nabyła swoją własną logikę i napędzana była kolejnymi, tym razem raczej psychicznymi namiętnościami, skutkiem czego artystka stworzyła obsesyjną historię wizualną o swojej… obsesji.

Proces pracy Justyny Mędrali zdeterminowało poszukiwanie: w rzeczywistości i we własnej pamięci. Jest ono pozbawione zdrowego rozsądku i umiejscawia się na granicy szaleństwa, a jego kierunku nie wyznacza pragmatyczny cel – na przykład odnalezienie zaginionej struktury – jak podpowiadałaby logika. Na przekór sobie samej artystka przytłacza się absurdalnym paraarcheologicznym procesem, podczas którego używa podobnie niedorzecznych jak on sam narzędzi. Pogrąża się zupełnie w pracy nad efemeryczną materią – ogniem i dymem, którymi wbrew wygodzie i rozwadze kreśli kształty maszyny. Opisując w ten sposób zapamiętany model wehikułu, może również jego funkcję, paradoksalnie oddala się od niego jeszcze bardziej, bo powołuje do istnienia coś nowego, równie mało podobnego do czegoś, co chcielibyśmy nazwać mechanizmem. Justyna Mędrala uporczywie dąży do poznania i wpada przez to w poboczne wątki oraz rozrzedzające spójną opowieść dygresje. Źródłem dymu, dzięki któremu kreuje kształty, jest prawdziwa maszyna, zdaje się nawet zbliżona kształtem do tej wyśnionej, ale z jakiegoś powodu niewystarczająca, obca i nieciekawa – przecież tak inna, bo namacalna, dostępna i po prostu rzeczywista. Tajemnica jest znacznie bardziej fascynująca niż ujawniona prawda.

Tę osobliwą ekonomię redystrybucji wiedzy i niewiedzy, obu pomieszanych z przeświadczeniem, wyobrażeniem i senną marą, uzupełnia metafora organicznej kurtyny i jej realizacja prezentowana w Galerii. Wykonana z wosku zasłona rozlewa się po laboratorium rekonstrukcji pamięci, dominując kształtem, anektując kolejne metry sześcienne przestrzeni, podbija ją. Jest wręcz organizmem w kulturze rysowanych wspomnień. Emanuje też intensywnym, z biegiem czasu uciążliwym zapachem. Przywodzi on na myśl tajemniczy i fascynujący proces pracy pszczół, podczas którego każde stworzenie ma przypisane sobie zadanie, jest ogniwem w większej strukturze – w porządku sprowadzającym do wspólnego celu. Kurtyna, określając początek i koniec przedstawienia, oddziela sferę dostępną dla zmysłów i poznania intelektualnego od tajemnicy – jest elementem maszynerii zawsze niedostępnej, plastycznej świadomości i wspomnienia artystki. Ta żywa forma stworzona, by zasłaniać, nie może być przecież permanentną blokadą. Zasłona ujawnia, że coś za nią jest. Dzięki specyficznemu budulcowi umożliwia też nieprecyzyjne wejrzenie obcym – analogicznie ograniczone jak wspomnienie snu. Wyznaczając może niezbyt jasną granicę między wiedzą, niewiedzą a wiedzą tajemną, kurtyna buduje poczucie i wyobrażenie tajemnicy, czyli idealnej determinanty do działania, badania i dalszej cierpliwej pracy nad rekonstrukcją.

Krzysztof Siatka

Wizja maszyny pochodzi z cyklu trzech snów. W jednym z nich padłam ofiarą wybuchu wulkanu. Skala erupcji była tak ogromna, że pochłonęła trzydzieste piętro hotelu, w którym mieszkałam. Inny sen był gorączkowy, odbiór bodźców stłumiony, a przestrzeń w nim zaburzona. Wykonywałam jakieś zadanie na płaskim terenie wyglądającym jak scenografia z początków kinematografii. Wszystko działo się szybko i jednocześnie wolno. Jego zwieńczeniem było wspięcie się na małą górę, która okazała się olbrzymia, gdy zaczęłam stawiać na niej pierwsze kroki. Stawałam się coraz mniejsza, choć wszystko dookoła zachowywało swoje pokraczne proporcje. Gdy po walce z ciągłym zjeżdżaniem ze zboczy, wbijaniem paznokci w ciemny masyw czy nawet zlewaniem się z nim w jedną bryłę udało mi się dotrzeć na szczyt, maszyna była pod takim wrażeniem, że sama na siebie spadła.

Muszę wyjaśnić, skąd wzięło się ostatnie zdanie: wypowiedział je głos we śnie. Byłam zaskoczona jego absurdem, ale na szczycie naprawdę napotkałam składającą się w pół, samozwańczą maszynę do nierobienia niczego. Myślę, że musiała mnie dłużej obserwować i nie wytrzymała napięcia.
Justyna Mędrala, transkrypcja snu

JUSTYNA MĘDRALA (1988) – artystka obsesyjnie skupiona na pracy, z godną alchemika pasją bada i tematy abstrakcyjne (czasowość), i bardzo namacalne, wręcz fizjologiczne (krew) czy kojarzące się z pierwotną naturą (węgiel, wosk). Charakteryzuje się wielką intuicją w łączeniu świata nauki ze światem wiedzy tajemnej. Ukończyła studia na Wydziale Grafiki krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, tam też obecnie się doktoryzuje – pracuje w węglu, który pozwala zastanowić się nad pozycją człowieka w obiegu materii. Stypendystka (2008 – Stypendium Artystyczne Polskiego Funduszu Humanitarnego we Francji; 2007 – Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Polsce; 2007 – „Dolina Kreatywna”, druga nagroda w konkursie stypendialnym w kategorii sztuk wizualnych, Telewizja Polska S.A.) i laureatka nagród (2015 – Wyróżnienie w międzynarodowym konkursie rysunkowym Walter Koschatzky Kunstpreis, Museum Moderner Kunst w Wiedniu, Austria; 2014 – „Talenty Trójki”, nagroda główna w kategorii sztuki wizualne, Polskie Radio Trójka). Zrealizowała wystawę indywidualną Krew, morze (Galeria AS, Kraków, 2014), brała także udział w wystawach zbiorowych, m.in.: Mocne stąpanie po ziemi (wystawa w ramach projektu Rezerwat, Galeria Sztuki Współczesnej BWA Katowice / Galeria Miejska BWA w Tarnowie, 2015) i To, co jest i co nam się wydaje, że jest (Galeria Szara, Cieszyn, 2015).

Informacje główne
Wernisaż: 27.01.2017 (piątek), godz. 18
Informacje dodatkowe
Czas trwania: 28.01–11.06.2017
Kurator: Krzysztof Siatka
Koordynacja: Renata Zawartka
Miejsce: Galeria Dolna
Patroni medialni wystawy: „Co Jest Grane 24” „Gazeta Wyborcza. Kraków” „Herito”, „Lounge”, „Szum”